Dzień zaczyna się wcześnie, jeszcze zanim słońce zdąży zajrzeć do starej hali gdzie wykonamy naprawę posadzki żywicą epoksydową.
Pachnie kawą i kurzem, a pod stopami chrzęści zmatowiały beton. To ta posadzka jest bohaterką dnia: spękana, miejscami krucha, z plamami po oleju i latami zaniedbań.
Naszym zadaniem jest odnowić ją żywicą epoksydową tak, by stała się równa, mocna i łatwa do utrzymania. Bez sztuczek – solidna technologia, krok po kroku. Zaczynamy od przeglądu. Sprawdzamy wilgotność betonu (metoda CM – powinna być poniżej 4%), temperaturę podłoża i punkt rosy (różnica min. 3°C, żeby uniknąć kondensacji), oceniamy wytrzymałość na odrywanie (chcemy co najmniej 1,5 MPa).
Do naprawy posadzek przy użyciu żywicy epoksydowej zaznaczamy rysy i zarysowania markerem. Tam, gdzie beton „dzwoni” głucho, pewnie będzie odspojenie – trzeba to usunąć. Wyjmujemy też detektor i sprawdzamy, gdzie biegną stare zbrojenia. Dylatacje zaznaczamy, bo będziemy je odtwarzać, a nie zalewać na sztywno.
Wchodzi ciężki sprzęt. Szlifierka planetarna dla napraw posadzki z diamentami jedzie wzdłuż i wszerz, aż zdejmiemy mleczko cementowe i wszystkie słabe warstwy. Przy krawędziach i przy słupach pracuje kątówka z odciągiem. Jeśli trafiają się grubsze zabrudzenia, miejscowo strzelamy śrutem (shotblasting). Każdy metr odkurzamy odkurzaczem przemysłowym z filtrem HEPA – kurz to wróg przyczepności. Odłuszczamy plamy po oleju, czasem wypalamy je gorącym powietrzem i stosujemy specjalny primer barierowy, jeśli są uporczywe.
Teraz pęknięcia. Najpierw je poszerzamy na kształt litery „U” lub „V” – bruzdownica robi rowek o szerokości 8–12 mm i głębokości około 15–20 mm. Starannie odkurzamy te kanały. W wąskie, aktywne rysy wprowadzamy niskolepką żywicę iniekcyjną do napraw posadzki, która wsiąka w kapilary.
Szczeliny szersze wypełniamy zaprawą epoksydową do naprawy posadzki – mieszanką żywicy i piasku kwarcowego (najczęściej proporcja 1:5 wagowo), która po utwardzeniu staje się bardzo twarda. Dylatacji konstrukcyjnych nie zalewamy – zostaną odtworzone i uszczelnione elastycznym uszczelniaczem.
Wzmacnianie stref spękań to nasz spokój na przyszłość. Na wyszlifowany i odpylony beton nakładamy cienką warstwę żywicy epoksydowej jako „mokre łoże”, a na to układamy pasy tkaniny szklanej 200–300 g/m². Dajemy zakład minimum 10 cm poza naprawiane miejsce i 5–10 cm na łączeniach pasów.
Następnie nasycamy tkaninę żywicą (metoda mokre na mokre), dociskając raklą lub wałkiem odpowietrzającym, aż włókna zrobią się przezroczyste i nie będzie w nich pęcherzy. Ta „łatka” tworzy mostek, który przenosi naprężenia i rozkłada je na większej powierzchni.Po ułożeniu tkaniny można ją usunąć tylko za pomocą frezowania betonu.
Kiedy naprawy są związane, przechodzimy do wyrównania całej powierzchni cienkowarstwowej komercyjnej posadzki cementowej. Jeśli posadzka ma lokalne „doły”, robimy szpachlówkę epoksydową z drobnym kwarcem i przecieramy ją stalową pacą. Grubsze różnice niwelujemy zaprawą epoksydowo-kwarcową. Tu liczy się cierpliwość i kontrola płaskości łatą 2-metrową. Na koniec znów szlifujemy delikatnie, odkurzamy i przecieramy lepkie miejsca, by nie zostało nic, co osłabi przyczepność.
Zaczynamy układać system trójwarstwowy na powierzchnię posadzki przemysłowej. Warstwa pierwsza to grunt epoksydowy – niskolepka żywica, która penetruje beton i wiąże pył. Rozlewamy ją równomiernie (ok. 300–500 g/m²) wałkiem i raklą. Gdy grunt jest jeszcze mokry, obficie posypujemy go piaskiem kwarcowym o frakcji 0,3–0,8 mm „do nasycenia” – tak, by powierzchnia była całkiem przykryta ziarnem. To daje mechaniczną chropowatość i buduje bazę. Po utwardzeniu, zwykle następnego dnia, odmiatamy i odkurzamy nadmiar piasku.

Druga warstwa naprawy posadzki to powtórka w mocniejszym wydaniu. Nakładamy kolejną warstwę żywicy (ok. 400–600 g/m²), a potem posypujemy grubszym kwarcem, np. 0,6–1,2 mm, znów do pełnego nasycenia. Te dwa „piaskowe” etapy tworzą rodzaj epoksydowego rusztu, który jest bardzo odporny na ścieranie i naciski punktowe. Po związaniu drugi raz odkurzamy, wyrównujemy luźne ziarna, sprawdzamy, czy nie ma „łysych” miejsc. W razie potrzeby punktowo doprawiamy.
Trzecia warstwa to szczelna, ciągła powłoka epoksydowa. W zależności od wymagań rozkładamy 800–1200 g/m² samorozlewnej żywicy, którą prowadzimy zębatą raklą i odpowietrzamy wałkiem kolczastym. Ten etap to czysta przyjemność: żywica rozlewa się jak szkło, przykrywając strukturę piasku i zostawiając gładką, solidną taflę. Pilnujemy czasu życia mieszanki (pot life), mieszamy w dwóch wiadrach (metoda „na dwa kubły”), nie zostawiamy „martwych” miejsc w narożach. Krawędzie i przejścia przy ścianach obrobione są wcześniej, a dylatacje – sfrezowane i odtworzone, by można je później elastycznie uszczelnić. Po tej warstwie możesz rozpocząć instalację przemysłowych odbojniс.
Epoksyd kocha cień, ale słońca nie lubi jak beton polerowany. Dlatego, gdy żywica zwiąże i minie czas minimalny na przemalowanie, kładziemy dwie warstwy lakieru odpornego na UV, najczęściej poliuretanowego, zabarwionego pod kolor żywicy (np. RAL).

Pierwsza warstwa naprawy posadzki cienko, około 120–150 g/m², druga podobnie po przeschnięciu pierwszej. Lakier stabilizuje kolor, chroni przed żółknięciem i drobnymi zarysowaniami, poprawia odporność chemiczną. Jeśli inwestor potrzebuje antypoślizgu, do pierwszej warstwy dodajemy mikrokulki lub bardzo drobny kwarc, a drugą kładziemy dla domknięcia struktury.
Końcówka dnia naprawy posadzki to detale: wycinamy i wypełniamy dylatacje elastycznym uszczelniaczem, montujemy listwy przyścienne, porządkujemy stanowisko, sprawdzamy jednolitość połysku. Notujemy temperaturę i wilgotność, by wiedzieć, kiedy bezpiecznie wpuścić ruch pieszy (zwykle po 24 godzinach) i koła (po 3–7 dniach, zależnie od systemu). Zostawiamy inwestorowi instrukcję pielęgnacji: miękkie pady, neutralne pH, żadnych agresywnych rozpuszczalników. Proste rzeczy, które przedłużają życie podłogi.
Patrzymy jeszcze raz na starą-nową posadzkę. Rano była zmęczona, pełna pęknięć. Teraz jest gładka, mocna, równa, zbrojona tam, gdzie trzeba tkaniną szklaną, z systemem dwóch warstw piasku i trzech warstw żywicy, zabezpieczona lakierem UV. To nie magia – to technologia, konsekwencja i dbałość o szczegół. Jutro tu wrócimy, żeby zdjąć taśmy, obejrzeć całość w świetle dnia i zrobić jeszcze kilka zdjęć. Ale już dziś wiemy, że ta betonowa posadzka przemysłowa ma przed sobą długie lata pracy. I to jest w tym rzemiośle najprzyjemniejsze.